Na Batam doplynelismy dosc szybko i sprawnie. Wyspa przywitala nas palmami i sloncem. Jak sie okazalo ladnie bylo tylko w porcie miedzynarodowym. WAŻNE, przy odprawie, jesli bierzemy visa on arival, powinnismy miec odliczone dolary, co prawda wydaja reszte ale w rupiach po BARDZO zlym kursie. Ale z urzednikiem granicznym nie ma dyskusji.
Zaraz po wyjsciu z terminala obskoczyli nas namawiacze. Spokojnie olalismy ich i poszlismy kupic bilety na kolejny prom (120tys IDR), niestety na kolejny dzien. Terminal krajowy wygladal jak stare garaze or sth :)
Na nocleg musielismy wybrac sie do sasiedniego miasta Nagoya, poniweaz w Sekupang nie ma hoteli. Udalo nam sie wytargowac taksowke z 60tys na 40 i pojechalismy. Po kilku km zaczelo niespodziewanie lac i lalo tak przez pol dnia. Taksowkarz zawiozl nas do New Furama Hotel, ktory okazal sie nawet niedrogi i ladny, ale niestety najtansze pokoje byly zajete, a poniewaz lalo jak z cebra, postanowilismy odpuscic dalsze szukanie i wzielismy pokoj z klima i lazienka za 140tys rupii. Jak sie okazalo byl to nasz najlepszy pokoj podczas calej podrozy i najdozszy w Indonezji.Umowilismy sie z kierowca na nastpeny dzien na rano, aby juz drugi raz nie przerabiac ponownie targowania z kims nowym.
Kiedy odespalismy wczesna pobudke deszcz juz nie padal, wiec postanowilismy sie przejsc po miescie. Wychodzac z hotelu poslismy w lewo, doslownie po 100m oczom naszym ukazalo nam sie najbrzydsze misto jakie kiedykolwiek widzilismy. Domy wygladaly jak po porzaze, powodzi i cyganach. Aby przejsc ulica trzeba bylo sie mocno nagimnastykowac aby nie wdepnac z szlam zlozony ze smieci i sciekow. Smrod jak na oczyszczalni sciekow. Ludzie wygladem pasowali do otoczenia. Nie zrazeni tym ponurym widokiem poszlismy dalej aby cos zjesc. Adalo nam sie znalesc jedzeniowy bazarek, gdzie ze strachem zjedlismy Sate, czyli kawalki kurczaka na grilowane na patyku, kostki pokrojonego zimnego ryzu i sos orzeszkowy pecel.
Ostatecznie zmeczeni tym widokiem poszlismy do hotelu i tam spedzilismy reszte dnia.
Nazajutrz kiedy ruszylismy do portu pojechalismy w prawo od hotelu, okazalo sie ze musielismy mieszkac na pograniczu slumsow, bo druga czesc miasta okazala sie troche ladniejsza, ale i tak pieknie nie bylo.